Wybory w Polsce

From Lair Of Sorrow

W październiku 2023 roku miały miejsce wybory, które przyćmiły frekwencją wszystkie wcześniejsze urządzane po 1989 roku - do urn ruszyło prawie 22 miliony osób z niemal 30 milionów uprawnionych do głosowania. Fantastycznie! Masowe uczestnictwo w wyborach daje silny mandat do rządzenia, pozostaje mieć nadzieję, że nie jest to jednorazowy zryw i Polacy będą potrafili się zebrać także wtedy, kiedy nie będzie masowego wkurzenia uprawianą polityką.

Nieco na fali entuzjazmu postanowiłem zastanowić się, czy cały system wyborczy można jakoś zmodyfikować. Nie mogę się bowiem oprzeć wrażeniu, że ciągłe partyjne wojny i obecny proces powodują powolny skręt w stronę duopolu. I moim zdaniem nie jest to dobry kierunek. Ponadto podnoszone są głosy o konieczności zmiany granic okręgów, aby odpowiadały one bardziej obecnemu rozkładowi ludności - no i zostają jeszcze emigranci, który doliczani są do okręgów warszawskich.

Jeśli o mnie chodzi, to sam fakt konieczności regulowania granic okręgów ustawą uważam za rzecz dziwną i mocno niepokojącą (stąd już tylko krok do tworzenia okręgów w taki sposób, by sprzyjały one konkretnej partii - czego przykład na małą skalę mieliśmy w tym roku, gdy utworzono sporo dodatkowych komisji w małych miejscowościach). Moim zdaniem samą ustawę można napisać w sposób algorytmiczny (tzn. samoczynnie dostosowujący się do zmieniającej się liczby ludności) - ustawa taka podlegałaby kontroli eksperckiej na etapie tworzenia, która to kontrola zagwarantowała maksymalną możliwą obiektywność (wszyscy byliby zatem niezadowoleni w podobnym stopniu).

Ogólne założenia

Zostawiamy dwie izby oraz ich liczebność - 460 posłów i 100 senatorów. Ponadto operujemy na poziomie podziału administracyjnego - zmiany w podziale kraju powinny mieć naturalny wpływ na okręgi wyborcze. Zakładam także przynajmniej dwustopniowy podział administracyjny (tzn. minimum województwa na terenie kraju i przynajmniej jeszcze jeden podział na terenie każdego województwa, obecnie powiaty) oraz posiadanie aktualizowanego przynajmniej raz na kilka lat stanu osobowego każdej jednostki terytorialnej. W ostateczności zawsze można sięgnąć do wyników ostatniego spisu powszechnego. Przy okazji, jeśli mowa o liczbie ludności, mowa o liczbie na koniec roku poprzedzającego pełną kadencję liczoną od dnia wyborów (czyli dla wyborów w roku 2030 byłyby to dane na rok 2025).

Senat

Zacznijmy od Senatu, bo tu sprawa jest moim zdaniem prosta. Senat w obecnym kształcie pełni rolę właściwie doradczą wobec Sejmu. Być może jego rola powinna zostać zwiększona, nie to jest jednak celem tego artykułu - w moim scenariuszu Senat reprezentuje regiony, każdy w miarę po równo. Oprócz tego swoje przedstawicielstwo ma także Polonia i - w zależności od podziału kraju - także najludniejsze powiaty.

Zaczynamy od określenia liczby regionów - czyli najwyższych poziomem elementów podziału administracyjnego. Na chwilę obecną jest to 16 województw, ale w przyszłości może się to zmienić. Co do zasady każdy region wybiera identyczną liczbę senatorów, zaś zagranica przynajmniej połowę tej liczby. Jest to największa liczba naturalna, która po przemnożeniu przez liczbę regionów oraz po dodaniu do wyniku tego mnożenia jej połowy (zaokrąglonej) daje liczbę nie większą, niż liczba miejsc w Senacie. Jeżeli w wyniku tych działań zostają jeszcze miejsca, sposób postępowania zależy od liczby tych wolnych miejsc. Jeśli można je dodać do okręgu zagranicy w taki sposób, że ten okręg nie przekroczy liczny senatorów dla każdego regionu, to należy tak zrobić. W przeciwnym wypadku należy utworzyć dodatkowe okręgi w każdym z dokładnie tylu największych ludnościowo elementów drugiego poziomu podziału (biorąc maksymalnie po jednym z każdego regionu) i przydzielić temu okręgowi jedno dodatkowe miejsce (w tej sytuacji mieszkańcy tych okręgów otrzymują dwie karty do głosowania - jedną dla całego regionu, drugą dla swojego dodatkowego okręgu).

Obecny podział na 16 województw jest w miarę optymalny - każdy region wybierałby 6 senatorów, a 4 miejsca przypadłby na zagranicę (3 jako połowa 6, oraz jedno wciąż wolne). Oczywiście, liczba senatorów zmieniałaby się wraz z liczbą województw.

Liczba senatorów w zależności od liczby regionów
Regiony (1. poziom podziału adm.) Senatorów w regionie Senatorów z zagranicy Dodatkowych okręgów
5 18 9 + 1 0
6 15 8 + 2 0
7 13 7 + 2 0
8 11 6 6
9 10 5 + 5 0
10 9 5 5
11 8 4 8
12 8 4 0
13 7 4 5
14 6 3 13
15 6 3 7
16 6 3 + 1 0
17 5 3 12
18 5 3 7
19 5 3 + 2 0
20 4 2 18
21 4 2 14
22 4 2 10
23 4 2 6
24 4 2 + 2 0
25 3 2 23

W powyższej tabelce optymalne moim zdaniem są wartości z przedziału między 9 a 19 regionów. Warto zauważyć, że w obecnej sytuacji utworzenie dodatkowego województwa wiązałoby się z aż dwunastoma dodatkowymi okręgami dla najludniejszych powiatów.

8 i mniej regionów

Korzystając z następnego poziomu podziału administracyjnego należy podzielić każdy region na mniej-więcej równe ludnościowo części w taki sposób, aby każdy region był podzielony na tyle samo części i w kraju tych części łącznie było między nie mniej, niż 9 i nie więcej, niż 19.

Sposób podziału powinien być zdefiniowany w celu uniknięcia nieporozumień. Na przykład można zacząć od najludniejszej części regionu i po kolei dodawać sąsiadujące z nią części (najpierw najliczniejsze) aż do przekroczenia połowy liczby mieszkańców regionu.

20 i więcej regionów

W takiej sytuacji należy połączyć regiony w grupy, aby w każdej grupie było tyle samo regionów i łączna liczba grup mieściła się w przedziale 9-19. Łączenie również powinno być zdefiniowane - łączyć można tylko sąsiadujące ze sobą regiony w taki sposób, aby różnica ludności pomiędzy grupami była możliwie najmniejsza.

Sejm

W przypadku Sejmu sytuacja jest nieco trudniejsza - chciałbym, aby tę izbę wybierano proporcjonalnie do liczby uprawnionych do głosowania - o konkretach decydowałby spis wyborców z poprzednich wyborów.

Dzielimy więc liczbę uprawnionych do głosowania przez liczbę posłów, zaokrąglamy ją w dół do pełnych dziesiątek tysięcy (czyli dla danych z 2023 roku byłoby to 29532595 / 460 = 64201,29, czyli 60 tysięcy) i otrzymujemy liczbę mieszkańców, która przekładać się będzie mnie-więcej na jednego posła.

W tym miejscu pozwolę sobie na dygresją i zauważę, że jeden poseł reprezentuje dziesiątki tysięcy ludzi. Jest to liczba przeogromna, która nie pozwala na praktycznie żadną identyfikację z wyborcami. Z tego też powodu jestem zwolennikiem i orędownikiem federalizacji małych podmiotów - i przekazywania przez władze centralne jak największej części uprawnień samorządom lokalnym.

Wracając do głównego tematu, za podstawowy budulec okręgu przyjmujemy drugi element podziału administracyjnego kraju (obecnie - powiat). Znaczy to tyle, że okręgi powinny składać się z jednego lub więcej powiatów, i z każdego okręgu powinno się wybierać proporcjonalną liczbę posłów. Określenie konkretnej liczby jest dużo trudniejsze - każdy okręg powinien mieć przynajmniej jednego posła, a w celu uniknięcia polaryzacji liczba posłów na okręg powinna wynosić więcej. Pięciu posłów to absolutne minimum, niech będzie to też liczba posłów wybierana przez zagranicę. Oznacza to, że minimalny okręg wyborczy powinno zamieszkiwać około 300 tysięcy osób (minimalna liczba posłów z okręgu pomnożona przez liczbę mieszkańców przypadającą na jednego posła).

Dodatkową trudnością jest tutaj ogromna różnica pomiędzy najludniejszym a najmniej zaludnionym powiatem - w Warszawie są prawie dwa miliony mieszkańców, zaś najmniejszy powiat sejneński ma ich około 20 tysięcy. Dwa rzędy wielkości! Ponadto Warszawa jest ponad dwa razy większa niż kolejny na liście Kraków. Z tych też powodów nie da się zastosować najprostszego rozwiązania, czyli jeden poseł na każde 60 tysięcy osób. Warszawa wybierałaby aż 29 posłów, Kraków - 13, a powiat sejneński nikogo, a więc musiał by być połączony z powiatem sąsiednim.

Łączenia powiatów w celu utworzenia obwodów i tak nie da się uniknąć, szczególnie przy założeniu wyboru 5 lub więcej posłów z jednego okręgu. Sprawa jest prosta z każdym powiatem, który ma więcej mieszkańców, niż ustalone minimum - taki powiat może być osobnym okręgiem. W 2020 roku było ich... 10 (Lublin, Bydgoszcz, Szczecin, powiat poznański, Gdańsk, Poznań, Wrocław, Łódź, Kraków i Warszawa), około 6,5 miliona osób, czyli 19% ludności. Zostaje jeszcze 370 powiatów i miast na prawach powiatu, które muszą być połączone w okręgi - i to bez przekraczania granic województw.

// artykuł w trakcie tworzenia, ciąg dalszy nastąpi :)